Amerykanie szpiegowali niewinnych internautów
Działalność NSA można oceniać w różny sposób, zakładając, że w następstwie podsłuchiwania 10 proc. osób udało się powstrzymać terrorystów i uratować życie wielu ludzi (tak zresztą było w niektórych przypadkach). Polemice nie podlega jednak fakt, że pozostałe 90 proc. inwigilowanych internautów było osobami postronnymi, często śledzonymi przez zupełny przypadek - wynika z opublikowanego w "The Washington Post" artykułu.
NSA miało podsłuchiwać zarówno Amerykanów, jak i osoby o innym obywatelstwie. Przeważały jednak osoby z USA. Gazeta otrzymała od Snowdena 160 tys. e-maili, profile w serwisach społecznościowych i inne dane - w sumie ponad 10 tys. kont.
Nie wiadomo, czy na liście znaleźli się Polacy.
Trudno oczywiście założyć, aby NSA szpiegowała przeciętnego internautę z Polski, ale sam fakt, że organizacje wywiadowcze mają tak łatwy dostęp do informacji przekazywanych w internecie jest dość przerażający.
Jakie jest Wasze zdanie w temacie?