Zoom zamierza walczyć z Zoombombingiem
Zoom nie ma ostatnio dobrej prasy. Poczynając od udostępniania danych lokalizacyjnych wszystkich użytkowników Facebookowi (według twórców z powodu błędu skryptu do logowania) po afery związane z pornografią i wysypem trolli.
Firma podejmuje jednak działania, żeby poprawić swoją sytuację po serii wizerunkowych klęsk, które doprowadziły do oficjalnego zakazu używania Zooma w celu prowadzenia elektronicznych lekcji w USA – rekomendację zyskał Microsoft Teams.
Poważne braki w zabezpieczeniach
Reputacja Zooma legła w gruzach w ciągu zaledwie kilku dni. Oprogramowanie zyskało co prawda bardzo dużą popularność, ale szybko wyszły na jaw jego braki, m.in. w zabezpieczeniach. Szybko pojawiła się wykorzystująca je armia trolli włamujących się do cudzych konwersacji. Użytkownicy Zooma coraz częściej natykają się na „żartownisiów” wykrzykujących hasła związane z dżihadem, nazizmem czy transmitujących pornografię. Całą akcję określono jako Zoombombing.
Wcześniej natomiast platforma znalazła się na cenzurowanym w związku tym, że komunikowała się z chińskimi serwerami oraz Facebookiem.
Więcej zabezpieczeń
Firma wprowadza więc zabezpieczenia i przeprasza za wszystkie trudności, tłumacząc je znaczącym wzrostem liczby użytkowników, na który nie była gotowa. Od teraz rozmowy prowadzone za pośrednictwem komunikatora są więc zabezpieczone, a dodatkowo Zoom nakręcił też pakiet poradników wideo dotyczących poprawy bezpieczeństwa.
Firma zamierza też wstrzymać pracę nad nowymi funkcjami do czasu, aż upora się z ujawnionymi problemami. Z pewnością jednak stopniowo kolejne instytucje będą się odwracać od Zooma. Czas pokaże, czy nagły skok popularności wyjdzie firmie na dobre czy wręcz przeciwnie – znacząco jej zaszkodzi.
fot. Zoom