15 miliardów złotych łupem elektronicznych złodziei

Najczęściej sprzedawanymi na czarnym rynku danymi są numery kart kredytowych (31 proc. oferowanych "towarów"). Jednak nie stanowią one głównego źródła zagrożenia, bo jak stwierdza raport, dane te są często nieważne – zablokowane przez bank lub dotyczą nieistniejących już kont.

Jedną piątą sprzedawanych na czarnym rynku informacji stanowią poufne dane bankowe – np. hasła dostępu do bankowości internetowej – które często dają złodziejom natychmiastowy dostęp do pieniędzy ofiary i z tego powodu są im szczególnie użyteczne.

Symantec zwraca uwagę na jeszcze jedną kwestię – zorganizowanie grup elektronicznych przestępców. Złodzieje są ze sobą w ciągłym kontakcie, który utrzymują m.in. za pomocą prywatnych forów internetowych, na które zaproszenia otrzymują wyspecjalizowani w danym typie przestępstw rabusie. Przykładowo producenci fałszywych kart kredytowych i debetowych z Rosji i Europy Wschodniej kontaktują się z przestępcami z USA, którzy mogą wykorzystać falsyfikaty na tamtejszych rynkach. Stopień tej współpracy jest zaskakująco wysoki.

Przybliżone roczne obroty złodziei danych finansowych oszacowano, mnożąc średnią wysokość pojedynczego oszustwa – 1500 zł – przez, zaobserwowaną przez Symantec, ilość danych oferowaną na czarnym rynku. Daje to około 15 miliardów złotych.

Źródło: Symantec