Microsoft próbuje przekonać Bidena do „płacenia za newsy”
Pieniądze za pracę
Google powoli wprowadza opłaty dla serwisów, które zgodzą się udostępniać treści w ramach jego usługi newsowej. To z jednej strony okazja do promocji dla portali. Z drugiej zaś obecność agregatora ma zmniejszać ruch na stronie, a Google zarabia dodatkowo na reklamach. Program płacenia przez firmę wybranym serwisom dostarczającym treści wystartował już w Australii i kilku innych krajach. Pomysł spodobał się Microsoftowi, który zaapelował do administracji Joe Bidena, by zmusił Google’a do płacenia również amerykańskim mediom.
„Nakażcie im płacić”
Takie stanowisko Microsoftu mocno zdziwiło Google’a, który zwrócił uwagę na niejasne motywy konkurenta. Spółka odczytuje to jako skłanianie rządu do nałożenie opłaty celem wzmocnienia własnej pozycji na rynku. Sugestie, że Google powinien zacząć jak najszybciej płacić amerykańskim serwisom za udostępnianie ich treści w swoim agregatorze pojawiły się we wpisach Brada Smitha, dyrektora prawnego Microsoftu.
Jego zdaniem atak na Kapitol pokazał, że demokracja w USA stała się niestabilna. Jako jedną z przyczyn owej kruchości, uważa on dezinformację w mediach oraz spadek jakości niezależnego dziennikarstwa. Internet ma wpływać negatywnie na biznes informacyjny. Jego zdaniem przez obecność agregatorów wiadomości, spada poziom czytelnictwa. Wnoszenie przez firmy takie jak Microsoft czy Google opłat dla mediów ma pomóc w dostarczaniu obszernych i atrakcyjnych czytelniczo treści.
Problemy do rozwiązania
– To są teraz pilne pytania dla administracji Bidena. Facebook i Google przekonały administrację Trumpa do sprzeciwu wobec propozycji Australii. Jednak ponieważ Stany Zjednoczone podsumowują wydarzenia z 6 stycznia, nadszedł czas, aby zająć się tym problemem – wyjaśnia. Google dalej twierdzi, że taki projekt nie jest wykonalny i wciąż próbuje przekonać władze Australii do rezygnacji z niego. Firma nie znalazła jednak poparcia w tej sprawie.
Z drugiej strony Microsoft zdaje sobie sprawę, że kwestia poprawy jakości dziennikarstwa nie będzie dla prezydenta priorytetem w obliczu trwającej wciąż walki z pandemią czy konieczności odbudowy gospodarki tuż po tym, gdy restrykcje zostaną zniesione.
fot. Pixabay