Minneapolis zakazuje policji oprogramowania rozpoznającego twarze
Prawo do anonimowości
Obecnie nie jest problemem stworzenie miejskiego monitoringu, który jest w stanie rozpoznawać twarze osób znajdujących się w zasięgu kamer. Budzi to jednak uzasadniony sprzeciw organizacji walczących o ochronę prywatności. Kolejnym miastem, które oficjalnie zakazuje policji używania oprogramowania do rozpoznawania twarzy jest Minneapolis.
Wniosek o wprowadzenie zakazu został zatwierdzony jednogłośnie. Szef policji w Minneapolis nie zgadza się z tą decyzją, uważając że służby porządkowe nie zostały zapytane o opinie w tej sprawie. Jego zdaniem pełen zakaz nie jest dobrym podejściem, a władze powinny dążyć raczej do ustalenia, jak korzystać z technologii mogącej pomóc ograniczyć przestępczość, jednocześnie uwzględniając obawy obrońców prywatności.
Kwestia społeczna
Problem polega też na tym, że w kodzie oprogramowania znaleziono fragmenty sugerujące, że oprogramowanie bardziej zwraca uwagę na osoby o konkretnym pochodzeniu etnicznym czy reprezentantów określonej grupy wiekowej. To szczególnie drażliwy temat w czasach, gdy coraz głośniej mówi się o brutalnym traktowaniu mniejszości etnicznych przez amerykańską policję. Sprzeciw dodatkowo podsycił fakt, że to właśnie w Minneapolis doszło do zamordowania ciemnoskórego obywatela USA George’a Floyda przez funkcjonariusza policji, które zapoczątkowało ruch Black Lives Matter.
Kontrowersyjne oprogramowanie opracowała do tego firma, która na co dzień zbiera zdjęcia z mediów społecznościowych i ma już 3-miliardową bazę fotografii. To w praktyce najłatwiejsza metoda stworzenia bazy, która pozwoli na identyfikację użytkowników. Powstaje tylko wątpliwość, czy nie należy traktować tego już jako formę handlu danymi osobowymi.
fot. Pixabay