Przeglądarka Brave naruszała prywatność użytkowników
Wbrew deklaracjom twórców Brave nie do końca dba o naszą prywatność.
Brave Browser to przeglądarka zyskująca coraz większą popularność ze względu na mechanizmy utrudniające śledzenie. Jak się okazuje, aplikacja nie jest jednak idealna. Możemy czuć się bezpiecznie, dopóki nie korzystamy z kryptowalut.
Dane narażone na wyciek
Co prawda autorom browsera udało się zablokować wiele mechanizmów śledzących użytkownika w internecie, wynikających z zastosowanego silnika Chromium. Brave okazuje się jednak nie do końca bezpieczny w obszarze ochrony danych. Chodzi przede wszystkim o kryptowalutę o nazwie BAT, stworzoną przez twórców przeglądarki.
Jest ona z jednej strony zachętą dla użytkowników do korzystania z narzędzia. Z drugiej niestety stanowi furtkę narażającą dane użytkownika na wycieki. W weekend mechanizm został przeanalizowany przez specjalistów. Okazało się, że Brave bez wyraźnego uprzedzenia dodaje kod partnerski do linków z niektórymi stronami służącymi do obrotu kryptowalutami.
Wizerunkowa wpadka
Działa to jak zwyczajny reflink, dzięki któremu twórcy Brave otrzymują prawdopodobnie jakąś część prowizji od przeprowadzonych transakcji. Z firmą dzielą się nią właściciele strony, co nie naraża użytkownika na dodatkowy koszt. Teoretycznie nie ma więc w tym nic złego, to tylko chęć zarabiania na własnym produkcie. Problem polega jednak na tym, że takie działanie daje firmie możliwość gromadzenia danych o użytkownikach.
Zmiana frontu
Już teraz ukazało się oświadczenie autorów przeglądarki, którzy podkreślają, że dodany kod nie identyfikuje użytkowników, ale tylko rejestruje fakt korzystania z ich przeglądarki. Aby jednak użytkownicy nie czuli się poszkodowani, funkcja ta zostanie domyślnie wyłączona.
Wygląda to jednak na próbę ratowania nadwątlonej reputacji. Jest też kolejnym argumentem za tym, by nie wierzyć w deklaracje o pełnej prywatności. A te przyciągnęły do aplikacji już ponad 15 mln aktywnych użytkowników.
fot. Brave