Test monitora Samsung CHG70
W monitorze najważniejszy jest ekran. W tym przypadku jest to matryca VA z tzw. kropkami kwantowymi, świecącymi w trzech kolorach: czerwonym, zielonym i niebieskim. Ponieważ każdy subpiksel otrzymuje dodatkowe, idealne źródło światła, zwiększa się zakres wyświetlanych barw. Oczywiście z technologicznego punktu widzenia nadal jest to matryca LCD z podświetleniem LED, ale to unikalne rozwiązanie otrzymało właśnie nazwę QLED.
Seria monitorów CHG70 ma kilka ciekawych funkcji gamingowych. W pierwszej kolejności jest to FreeSync w nowej odsłonie – ze wsparciem dla treści HDR. Obecnie nie ma zbyt wielu gier wyświetlający taki obraz – w przypadku pecetów to np. Hitman, jest też kilka tytułów na konsole. Nie ma też możliwości, by wyświetlić filmy HDR np. z Netfliksa czy YouTube’a przez przeglądarkę internetową.
Należy pamiętać, że na obrazie HDR ciemne sceny będą ciemniejsze niż na zwykłym monitorze, natomiast jasne obiekty (lampy, ogniska) świecą z wyjątkową intensywnością. W pierwszej chwili trudno się przyzwyczaić do takiego obrazu, tym bardziej że w grach potrzebna jest jednak wyższa jasność. Dlatego producent przewidział w menu osobne ustawienie odpowiadające za korekcję czerni.
Monitor robi wrażenie swoim rozmiarem. Ekran 31,5” jest zamknięty w obudowie o szerokości ponad 72 cm, zawieszonej na podstawie z podwójnym zawiasem. Z tyłu znajduje się zestaw diod LED w razie potrzeby efektownie podświetlających tył ekranu.
Na uwagę zasługuje wyjątkowe, atrakcyjnie wyglądające menu ekranowe. Przy przełączaniu trybu wyświetla się informacja o aktualnym trybie pracy i ustawieniach (częstotliwości, FreeSync, czasie reakcji). W samym menu pojawia się też informacja na temat aktywnej funkcji HDR. Plusem jest wygodny przełącznik krzyżowy do sterowania.
Sprzęt ma odpowiedni zestaw interfejsów pozwalających na wyświetlanie obrazu 2560x1440 z częstotliwością 144 Hz. Przydatnymi elementami są też koncentrator USB 3.0 oraz wejście i wyjście mikrofonowe.
